Do przerwy świątecznej zostały 3 dni. Po tamtym dowcipie Irytka Ron przez kilka dni nie odzywał się do Hermiony. Jednak Amanda z anielską cierpliwością wałkowała temat tak długo, dopóki nie zrozumiał. Ba, on nawet przeprosił Hermionę i obiecał, że jeśli ona będzie szczęśliwa, to on zaakceptuje każdy jej wybór. 1. Co on do mnie czuje- świat 2. Czy będzie o mnie zabiegać- śmierć 3. Jaki będzie rezultat sytuacji- sąd. W moim odczuciu 1. Chciałby związku, a przynajmniej bliżej mnie poznać poza pracą, gdyż jest ciekaw mojej osobowości 2.śmierć sama przez siebie mówi że nic nie zrobi, że umrze to w zarodku , 3. Ona czuła we mnie pieniądz Ona Czuje We Mnie Piniądz - Łobuzy "Ona czuje we mnie piniądz Wystroiła się Beyonce Siadam w bete, daję dyla Mam na piersi krokodyla Na mej ręce rolly błyszczy Każda laska dziś zapiszczy Do kluby wchodzę bez kolejki Bramkarzom płacę, cześć" Ona czuje we mnie piniądz的意思Sie sieht, dass ich Geld habe. :) (buchstäblich: Sie kann riechen dass ich Geld habe)|She thinks I`m rich / she wants to use me - my money She is after my monies(as in slangish term for money used for fun or by people from the countryside/not very intelectual)|Meaning is what everyone wrote above, but I must say that it's not in proper Polish, just a lyrics Fakt, że śpimy razem, Fakt, że tylko tu jesteśmy, A nasze podziały dzień nie są uznawane, I jak budzę się boję. Ale wciąż budzisz się rano, I pozostał tam, we śnie, I tylko marzyć o mnie .. Wystarczy przyjść w was do mnie we śnie, aby odwiedzić, Wystarczy usiąść, my sami ze smutkiem, Vay Tiền Trả Góp Theo Tháng Chỉ Cần Cmnd. Zbierałam się do tego tekstu tak długo, aż w końcu przyznałam sama przed sobą, że dłużej zwlekać się nie da. Pierwotnie założyłam, że będą to dwa odrębne teksty – jeden dotyczący nauki zasypiania dziecka a drugi o odstawieniu od piersi, czyli tematu, który był dla mnie bardzo trudny. Ostatecznie jednak uznałam, że jedno z drugim jednak dość mocno się rok temu dzieliłam się z Wami historią z nauką zasypiania pewnego niemowlęcia. Pisałam o tym, że zdecydowaliśmy się na pomoc doradcy snu, aby pomoc Różyczce w nauce przechodzenia płynnie miedzy fazami snu. Generalnie kiedy się na to zdecydowałam – byłam już po 2 miesiącach tak totalnie zarwanych nocy i na skraju wyczerpania, że budząc się dosłownie co 40 minut, nie chciało mi się oddychać. Czytałam dużo na ten temat u Magdy Komsty (propagatorki rodzicielstwa bliskości, które było najbliższe memu sercu) i na tamten moment jej argumenty nie do końca do mnie trafiały. Miałam ochotę walić głową w ramę łóżka ze zmęczenia i szukałam innych metod. Mnóstwo osób pytało, jak po dłuższym czasie oceniam współpracę z kontrowersyjnymi osobami zajmującymi się nauka zasypiania niemowląt. Zasypianie w poczuciu bliskości Ponieważ ja wykorzystałam tylko część metod z listy od Pani Moniki Huntjens – cały czas uczyliśmy zasypiać Różę w możliwie największym poczuciu bliskości. Nigdy – i jest tak do dziś – nie wyszliśmy z pokoju dopóki nie zasnęła. Nigdy nie pozwoliłam jej się wypłakiwać. Ale pani Monika też starała się zrozumieć nasze podejście. Nie posłuchałam jednak porad związanych z tzw. interwałami (wchodzenie i wychodzenie z pokoju podzielone na jednostki czasowe. Myślę, że interwały powinniśmy jednak pozostawić na sali fitness albo jednostce wojskowej). Niemniej jednak z kilku porad skorzystałam: nie karmić piersią przed samym kładzeniem spać, wieczorne rytuały, próby położenia dziecka i oswojenia z łóżeczkiem, a nie tylko rączkami mamy, zwiększenie roli drugiego rodzica w procesie zasypiania. Konsekwentnie to wdrażaliśmy, a mając pytania dzwoniliśmy do Pani Moniki. Ale przy słabych dniach – nie bałam się brać ją i tulić w ramionach. Pani Monika napisała ostatnio książkę o nauce zasypiania i poprosiła mnie o recenzje i opis, który mogłaby umieścić z tylu okładki. Nie zgodziłam się, ponieważ nie czytałam tej książki, a jej metody, choć skuteczne, tylko częściowo się sprawdziły w naszym przypadku, ponieważ ja postanowiłam słuchać w tym procesie intuicji i prócz porad – wsłuchiwać się w dziecko. I to chyba najlepsza rada jaką mogę dać. Porady pomogły na tyle, że mogłam budzić się znów co 3h (na nocne karmienie piersią), a ponieważ skorzystałam tylko z części jej porad i ostatecznie nie nauczyłam Róży przesypiania całej nocy nie chciałam się wypowiadać. Przeczytaj także: Moje dziecko nie śpi – nauka zasypiania Z perspektywy czasu nie neguje osób, które pomagają niewyspanym mamom. Nam Pani Monika pomogła – jednak ogromnie ważna była dla mnie w tym procesie bliskość z dzieckiem i metody, które narażałyby dziecko na zbyt duży stres nie są zgodne z moim rozumieniem rodzicielstwa. Po wydaniu przez nią książki w Social Mediach zawrzało, gdyż Pani Monika (zdanie wyrwane z kontekstu) napisała, że podczas nauki zasypiania dziecku z emocji może zdarzyć się wymiotowanie i dodała, że jest to normalne. I choć po aferze tłumaczyła, że opisywała jakąś jednostkową sytuację – przeciwny obóz nie miał już nad nią litości. To bardzo poczciwa kobieta z dobrym sercem i naprawdę nie sądzę, aby napisała to w złym tonie. Osobiście uważam jednak, że wypłakiwanie się, a tym bardziej wymiotowanie, które są skrajnym objawem stresu niemowlęcia nie są normalne i nie mogą mieć miejsca podczas nauki zasypiania. Jednak chcę ją trochę wziąć w obronę, bo wierzę, że nie miała takich skrajności na myśli. Ona rozumiała, że wypłakiwanie się nie jest metodą – a przynajmniej nam dała to tak odczuć. Sądzę, że te dwie metody da się połączyć – nauki spania z bliskością. Może nie będą to sukcesy spektakularne, ale w naszym przypadku niedawno przeczytałam gdzieś, że niemowlęta podczas procesu tzw. “wypłakiwania”, zasypiają w końcu z wycieńczenia i poczucia braku bliskości w potrzebie. W końcu zapamiętują, że kiedy tej bliskości potrzebują – nikt ich nie przytuli. Nikt nie przyjdzie. Nie wiem czy naprawdę tak jest, ale po przeczytaniu tego wiedziałam, że ja nie przyłożę do tego ręki i moje dziecko będzie miało mamę, która będzie przy nim. Odstawianie od piersi I tu zaczyna się łączyć druga historia na temat karmienia piersią. U nas trwało to ponad 1,5 roku. Wiele razy pytałam inne mamy – także na insta o porady w tej kwestii, bo choć powoli eliminowałam karmienia dziennie – miałam to szczęście, że Róża pięknie nam jadła, o tyle nie miałam pojęcia jak odstawić ją od piersi w nocy. Budziła się początkowo (już po nauce spania) co 3h, potem różnie, ale ostatecznie budziła się 2-4 razy w nocy. Woda nie wchodziła w grę. Na pomysł mojego męża, aby się przemęczyć i ją odstawić – zareagowałam histerycznym płaczem, co tylko świadczy o tym, jak bliska jest to więź i że nie zawsze decyzja należy do kogoś innego. Mama musi czuć się gotowa na odstawienie, bo inaczej burza hormonów może być bolesnym doświadczeniem. Zaczęłam (ponownie) czytać to, co ma do powiedzenia w tej kwestii Magda Komsta. Tym razem jednak sięgnęłam do jej kursów i okazały się strzałem w 10! Najpierw więc wyluzowałam i dałam sobie przestrzeń do przerobienia tego tematu u mnie w sercu. Uznałam, że dobrym początkiem będzie, jeśli na myśl o zakończeniu mlecznej drogi nie będę rzewnie zalewać się łzami. Kiedy ten moment nadszedł (nie mylcie z tym, ze wiedziałam w 100% ze jestem gotowa!), stwierdziłam, że poobserwuję Różę. Wyczaję moment, który będzie dla niej najlepszy. Przy czym starałam się mimo wszystko redukować nasze nocne, mleczne spotkania. Udawało się! Zostały dwa. Jedno w nocy, drugie rano po obudzeniu. Półtoraroczne dziecko – czai bazę i sięga po swoje samo 😀W między czasie słuchałam kursów Magdy. Okazało się, że intuicyjnie jakimś cudem wszystko robiłam całkiem dobrze. W każdym razie zgadzało się to z jej wskazówkami, które usłyszałam już po nadszedł ten dzień! Wyjechaliśmy – wszyscy na obóz. Była z nami mama Andrzeja. Ja podczas obóz mam zwykle mnóstwo pracy, więc Róża dużo czasu spędzała z babcią. Którejś nocy nie obudziła się na pierś, a rano uznałam, że zamiast dać jej cycunia – poprzytulam ją i zabawię. To samo stało się następnej nocy – jakimś cudem nie obudziła się. Rano zastosowałam więc podobną strategię. Trzecia noc i kolejne cztery nie były już tak łaskawe. Róża budziła się i chciała “cycy”, ale ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu udawało się totalnie załagodzić sytuację przytulając ją. Te dni były łatwiejsze niż się spodziewałam, bo Róża przy tym nawet specjalnie nie płakała. Mi było zdecydowanie trudniej, ale czułam podskórnie, że to ten moment. Po tygodniu było już OK, ale o piersi definitywnie zapomniała po około miesiącu. Potem chciała, ale już się kompletnie nowy etap. Po ok. 6 tygodniach od odstawienia Róża zaczęła przesypiać cale noce, a ja po roku i 7 miesiącach spałam cala noc razem z nią. O Boże! Cóż to była za chwila! Nie jestem Wam w stanie tego opowiedzieć! No ja nie wierzyłam, że to kiedykolwiek nastąpi. Serio! Sprawdziło się zatem to, o czym wiele osób mówiło – jak przestaniesz karmić, będzie lepiej, a że sprzęgło się to z jej wiekiem – miałam swój poradziła sobie genialnie – od tamtej pory wsuwa na śniadanie dwa razy tyle! Czasem dosłownie je więcej od nas (no dobra – wcale nie czasem). Mama (ja znaczy) wcale nie poszła w odstawkę, także nie miałam poczucia straty i o dziwo bardzo dobrze to zniosłam pod względem psychicznym. Miałam jednak inne perypetie – przybrałam na wadze jakieś 4 kilogramy i powiem Wam, że jakieś 3 miesiące trwało zanim hormonalne kwestie się uspokoiły, a moje ciało przestało tak “puchnąć”. Na szczęście nie miałam żadnych zastojów, nie musiałam brać leków, laktacja powoli sama ustawała – przestałam karmić po jakimś czasie odczułam także zmiany w moim myśleniu i postrzeganiu rzeczywistości, co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu jaką kruchą istotą staje się świeżo upieczona mama z tą całą, wielką wrażliwością!I taka kochane mamuśki jest nasza historia. Dzielę się nią nie dlatego, że stawiam się tu za jakiegoś eksperta, ale wiem, że czasem człowiek szuka bliskich mu tematów. Wciąż usypiam Różę – będąc przy niej, dopóki nie zaśnie. Śpiewam kołysanki, przytulam – ale śpi w swoim łóżeczku (choć dalej u nas w sypialni). Nie karmię od sierpnia. Śpię i jestem szczęśliwym człowiekiem. Jednak wszystko mija – nawet ta najdłuższa żmija 🙂Jak u Was mamuśki? Macie to za sobą? Czy wręcz przeciwnie – podobnie jak ja kilka miesięcy temu nie wierzycie w happy ending? Przepisem na jarski bigos podzieliłam się z Wami pięć lat temu – do dzisiaj ten przepis pozostaje jednym z najchętniej odwiedzanych na blogu i wiem, że dla wielu z Was stał się ulubioną bigosową recepturą. Jednak w tym roku chciałabym trochę namieszać i zachęcić do spróbowania także nowego, poniższego przepisu – ten bigos jest jeszcze lepszy. Traktuję bigos bardzo poważnie, dlatego możecie być pewni, że nie rzucam słów na wiatr. O jego historii pisałam już dużo w pierwszym bigosowym wpisie – opowiedziałam Wam już o prawdziwym XVIII wiecznym bigosie, który składał się wyłącznie z mięsa oraz korzennych przypraw i… soku z cytryn. Wspomniałam, że bigos z kiszoną kapustą to sprawka Lucyny Ćwierczakiewiczowej; a zmniejszająca się przez wieki ilość mięsa to zasługa zaopatrzenia sklepów w czasach PRLu. Dlatego tym razem nie będę wracać do dziejów bigosu, ale szybko opowiem Wam, czym różni się poniższy przepis od tego klasycznego. Bigos ugotowany z przepisu sprzed pięciu lat jest lekko słodko – kwaśny, korzenny i wyraziście ziołowy. Czasem tak doprawiony nazywany jest bigosem staropolskim, chociaż wiecie już, że z tym ostatnim ma na pewno nie wiele wspólnego. Oprócz kapusty siedzi w nim sporo ugotowanej soczewicy, dzięki czemu jest pożywniejszy i bardziej zróżnicowany w smaku. A poniższy bigos? Jest bardziej umami, odrobinę pomidorowy i lekko paprykowy. Oprócz tradycyjnych przypraw jest w nim spora szczypta papryki wędzonej oraz papryki ostrej; łyżka pomidorowego koncentratu i najważniejszy dodatek, czyli usmażone na złoto boczniaki. Co tu dużo gadać, po prostu taki bigos bije na głowę wszystkie inne. wersja do druku Czas przygotowania: 60 minut + 4 godziny 60M 1 cebula 4 – 6 łyżek oleju 1 kilogram kiszonej kapusty 2 szklanki wody 1 łyżka soli 1/2 szklanki zielonej soczewicy, suchej 1 kilogram białej kapusty 1 kwaśne jabłko 1 szklanka wody 1/2 szklanki czerwonego wina, wytrawnego 1 – 3 łyżki syropu klonowego lub innego słodzika 1 łyżka koncentratu pomidorowego 10 suszonych śliwek 1/4 szklanki suszonej żurawiny 10 g suszonych grzybów 4 łyżki sosu sojowego sól i czarny pieprz, najlepiej grubo zmielony 500 g boczniaków olej 2 1/2 łyżki sosu sojowego 1/2 łyżeczki syropu klonowego lub innego słodzika Przyprawy: 6 ziaren ziela angielskiego 6 liści laurowych 4 goździki 3 owoce jałowca 1 łyżeczka kminku 1 1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego 1 1/2 łyżeczki papryki wędzonej 1 1/2 łyżeczki papryki ostrej 1 łyżeczka cząbru 1 łyżeczka majeranku 1/2 łyżeczki tymianku 1/2 łyżeczki ziaren kolendry 1/2 łyżeczki ziaren gorczycy Przygotowanie: Cebulę pokroić w grubą kostkę, kiszoną kapustę posiekać na mniejsze kawałki. Na dnie bardzo dużego garnka rozgrzać dużo oleju, dodać cebulę i smażyć przez 1 minutę. Następnie dodać wszystkie przyprawy i smażyć jeszcze 2 – 3 minuty. Do podsmażonej cebulki dodać kiszoną kapustę, wodę oraz sól i gotować wszystko pod przykryciem przez 45 minut. W międzyczasie suchą soczewicę ugotować w lekko osolonym wrzątku, białą kapustę posiekać, a jabłko w skórce zetrzeć. Ugotowaną soczewicę odcedzić. Kiedy kiszona kapusta lekko zmięknie dodać posiekaną kapustę, starte jabłko i wszystkie pozostałe składniki. Dokładnie zamieszać, przykryć i gotować przez 4 godziny na najmniejszym ogniu, mieszając co godzinę. Przed podaniem bigosu przygotować boczniaki. Grzyby pokroić w grube paski wzdłuż blaszek, na dnie największej patelni rozgrzać olej i kiedy będzie bardzo gorący, dodać grzyby i nie mieszać. Poczekać 1 – 2 minuty i zamieszać dopiero wtedy, ponownie zamieszać po kolejnych 2 minutach. Gdy grzyby będą złote wlać sos sojowy, syrop klonowy i intensywnie mieszając odparować płyn. Boczniaki przełożyć na papierowy ręcznik i odsączyć. Na koniec bigos doprawić solą i pieprzem, w razie potrzeby dodać więcej syropu klonowego lub innego słodzika. Dodać boczniaki, krótko zamieszać i podawać z chlebem lub z ziemniakami. Najlepiej smakuje następnego dnia. Porady: Im lepsza kiszona kapusta, tym lepszy bigos. Zapomnijcie o „kwaszonej kapuście” i poszukajcie tej naprawdę kiszonej. Do gotowania bigosu wybierzcie duży garnek z naprawdę grubym dnem. Im grubsze tym bezpieczniej bigos będzie się gotował, bo będziecie mieć pewność, że się nie przypali. Nie zmniejszajcie za bardzo ilości oleju – tradycyjny bigos gotowany był z dodatkiem wielu różnych tłustych mięs, a do wegańskiego musimy chlusnąć trochę dodatkowe oleju. To bardzo ważne, aby przyprawy mogły się dokładnie usmażyć w oleju razem z cebulką. Zamiast wina możecie użyć cydru, brandy albo żubrówki. Aby bigos był bezglutenowy użyjcie sosu sojowego typu tamari lub innego bezglutenowego sosu sojowego. Bigos jest bajońsko prosty – wymaga tylko cierpliwości. Za to dobre usmażenie boczniaków wymaga wprawy albo trzymania sie przepisu – grzyby należy smażyć na dużym ogniu, dzięki temu nie wchłaniają oleju. Należy też ich nie mieszać na początku smażenia, bo zależy nam na tym, aby się zamknęły i zezłociły. Wystarczy zaufać przepisowi i dobrze rozgrzać olej oraz nie mieszać grzybów – mają wyglądać tak, jak na poniższym końcowym zdjęciu. Spróbuj innych potraw z tymi składnikami: Przepis z bloga Jadłonomia: The Translation of Ona Czuje We Mnie Piniądz - Łobuzy in Spanish and the original Lyrics of the SongBelow you will find lyrics, music video and translation of Ona Czuje We Mnie Piniądz - Łobuzy in various languages. The music video with the song's audio track will automatically start at the bottom right. To improve the translation you can follow this link or press the blue button at the bottom. Audio and Video of Ona Czuje We Mnie Piniądz by Łobuzy Lyrics of Ona Czuje We Mnie Piniądz by ŁobuzyNote: the material is NOT present on our server. Through this table made up of direct links you can enter pages of sites that contain the text and in some cases the translation of Ona Czuje We Mnie you like the song? Support the authors and their labels by purchasing it. 23 odp. Strona 1 z 2 Odsłon wątku: 13388 19 grudnia 2011 18:10 | ID: 707444 Wyczytałam że Izulek robić będzie bigosik, więc stała się moją inspiracja do wątku :) Wiem ze niektorzy dodaja śliwek, rodzynek, albo wina. Z kolei jeszcze inni dodaja boczek, kiełbaske, chude miesko. Wiem, ze niektorzy dodaja słodkiej kapusty. A jak sie u Was robi bigos? Czego dodajecie? Jakie przyprawy? Kapuste kiszona płuczecie? Mi nie wolno, ale z chęcią sobie smaka zrobie, a moze zrobie na świeta rodzince? Będziecie moją inspiracja jak zawsze? :) Ostatnio edytowany: 19-12-2011 18:11, przez: JUICYfruits 19 grudnia 2011 18:28 | ID: 707458 Uwielbiam bigos ze świeżej kapusty nazywany przez mojego męża żartobliwie potrawką z kapusty (nienawidzi tego dania). Moja mama robi pyszny - mniam. Bigos u nas jest ze wszystkim, co wpadnie w ręce. Moja mama kapustę płucze i jeszcze sieka na drobniej a teściowa nie płucze i też jest pycha. W tym roku mama dała do smaku kilka śliwek suszonych ale nie za dużo. Na koniec to, co ja uwielbiam najbardziej a czego nie znałam. Teściowa robi co roku kapustę kwaszoną z dużą ilością śliwek, miodem, daje chyba także wino i troszkę żurawiny (właściwie nie wiem co tam jest ale jest przepyszne). Ona zarówno bigos jak i tą kapustę na słodko - kwaśno gotuje przez cały tydzień. Może w tym jest ten sekret. Moja mama nie uznaje tradycyjnego gotowania bigosu i po kilku godzinach jest on gotowy ale smak pozostawia troszkę do życzenia. 2 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 19 grudnia 2011 18:34 | ID: 707459 Bigos robię zazwyczaj ze śiweżej kapusty a pod koniec gotowania dodaję trochę kiszonej:) Oczywiście w bigosie jest u mnie smażony boczek z kiełbaską i mięsko. Ale tylko chude, lub golonka. Poza tym dodaję przecier pomidorowy. Nie dodaję sliwek, ani innych przypraw. Bigos robię tradycyjny:) 19 grudnia 2011 18:35 | ID: 707460 Ja bigos preferuje tylko z kiszonej kapusty i to takiej że drze za uszy;) Do tego mięsko, raczej chude, kiełbaska podsmazona, suszone grzyby i przyprawy. A i ja dodaję trochę koncentratu pomidorowego, bo tak moja Mama robi i ja też tak lubię:))) 4 Dunia Poziom: Szkolniak Zarejestrowany: 10-03-2011 17:24. Posty: 18894 19 grudnia 2011 19:31 | ID: 707485 Ja robię bigos z mieszanej kapusty. Więcej daję kiszonej. Nie lubię bigosu bardzo kwaśnego. Dlatego kapustę po spróbowaniu płuczę. Oddzielnie smażę i duszę mięsko. Najlepiej jak są wszystkie rodzaje mięsa. A już szczytem smaku jest dodać trochę gęsiny lub mięsko przesmażyć na gęsim smalcu. Dodaję śliwki suszone nie wędzone. I dodaję grzyby suszone. Do gotowania kapusty. Potem wszystko do jednego dużego gara i razem podgotuję. Odstawiam na balkon. I na drugi dzień znów podgotuję. Nie robię zżdnych zasmażek .Ale dodaję trochę przecieru pomidorowego. I oczywiście przyprawy . W tym jalowiec. W święta bigos podaję z chlebem zwykłym lub ciemnym. A na obiad z potłuczonymi ziemniakami. 19 grudnia 2011 19:37 | ID: 707489 U nas bigos robi się z kiszonej kapusty i 1/4 główki świeżej. Oprócz tego dodaje się łopatki, kiełbasy zwyczajnej, konserwy turystycznej, ketchupu, przecieru pomidorowego, powideł śliwkowych, grzyby... i to chyba wszystko 19 grudnia 2011 20:51 | ID: 707582 Ja daję tylko kiszoną kapustę (nie płukam ale odciskam z soku, choć nie zawsze - to zależy od "kwaśności" kapusty), chude mięso, śliwki wędzone, grzyby suszone (razem z wodą w której się wcześniej namaczały). Z przypraw to liść laurowy, ziele angielskie, przyprawa uniwersalna, kminek i pieprz ziołowy. Do bigosu "prawdziwego" kiełbasy, boczku, koncentratu ani żadnych innych udziwnień nie dodaję. Z takimi dodatkami to bigos kielecki - jednodniowy czyli oszukany. Prawdziwy bigos najlepszy jest tak po 4 dniach gotowania. Codziennie na małym ogniu minimum godzina. Kolor wychodzi bardzo ciemny a smak jest genialny. Ostatnio edytowany: 19-12-2011 20:54, przez: Mama Tymka 19 grudnia 2011 21:18 | ID: 707605 kapusta kiszona ale ze startą marchewką do tego klasyczne dodatki - suszone grzyby, kilka suszonych śliwek, przyprawy( sól, pieprz, majeranek). Chude dobre mięso, tak jak pisze Dunia róznego rodzaju. I tyle. Zdaniem mistrzów "bigosowania" wino jest tym dodatkiem, który powoduje, że jest on w wersji de lux;)). Kiedys eksperymentalnie robiłam też bigos w wersji z piekarnika. Pyszny i chyba mniej miąchania ogólnie. Ale też wymaga min. 2-3 dniowego pichcenia. 19 grudnia 2011 21:27 | ID: 707610 9 ewelka21 Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 17-05-2011 01:03. Posty: 3002 19 grudnia 2011 22:58 | ID: 707673 Moja mama robi wyśmienity bigos! Używa wyłącznie kiszonej kapusty. Dodaje do niej mięso, kielbasę, śliwki, koncentrat pomidorowy,odrobinę wina... 20 grudnia 2011 04:54 | ID: 707777 myosotis24 06 (2011-12-19 18:28:44) dużą ilością śliwek, miodem, daje chyba także wino i troszkę żurawiny (właściwie nie wiem co tam jest ale jest przepyszne). Ona zarówno bigos jak i tą kapustę na słodko - kwaśno gotuje przez cały tydzień. Może w tym jest ten sekret. No to jest dla mnie zaskakujace własnie :) Zwłaszcza ta zurawinka... Dunia (2011-12-19 19:31:51) o ! A jałowiec mocno mozna wyczuc? apis74 (2011-12-19 19:37:33)konserwy turystycznej No tutaj to sie czuje zastrzelona!:) Nigdy bym nie pomyslała zeby dodac konserwy. Ale kroisz ja i smazysz, czy jak? marteczka (2011-12-19 21:27:46) wyszukiwarka nie znalazła, nie mniej, dziekuje. U nas rzeczywiscie jednak wiekszosc robi z kiszonej tylko. Sliwki rzadko dodaja... i inne mało popularne rzeczy tez. Koncentrat obowiazkowo. Hmm, moze ktos jeszcze ma jakies inne sposoby? 11 ulamisiula Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 24-03-2011 20:58. Posty: 2498 20 grudnia 2011 09:56 | ID: 707855 Robię bigos staropolski czyli pół kapusty kiszonej gotowanej i pół słodkiej gotuję dodaję mięso gotowane, kiełbasę grzyby suszone, śliwki suszone lub jeśli ich nie mam to łyżkę powideł wino czerwoe i najlepsze jest swojej roboty ale jeśli nie mam to każde inne jest tego przyprawy sól, pieprz mielony pieprz ziarnisty i owoce ziół prowansalskich i całosć gotuję minimum 5 dni. Wystarczy codziennie pogotować na wolnym ogniu ok 2 powiem że jeszcze nigdy bigos mi się nie zepsuł a moze długo stać. 12 kwadracik Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 16-01-2011 16:14. Posty: 11242 20 grudnia 2011 11:05 | ID: 707902 Dunia (2011-12-19 19:31:51) Ja robię bigos z mieszanej kapusty. Więcej daję kiszonej. Nie lubię bigosu bardzo kwaśnego. Dlatego kapustę po spróbowaniu płuczę. Oddzielnie smażę i duszę mięsko. Najlepiej jak są wszystkie rodzaje mięsa. A już szczytem smaku jest dodać trochę gęsiny lub mięsko przesmażyć na gęsim smalcu. Dodaję śliwki suszone nie wędzone. I dodaję grzyby suszone. Do gotowania kapusty. Potem wszystko do jednego dużego gara i razem podgotuję. Odstawiam na balkon. I na drugi dzień znów podgotuję. Nie robię zżdnych zasmażek .Ale dodaję trochę przecieru pomidorowego. I oczywiście przyprawy . W tym jalowiec. W święta bigos podaję z chlebem zwykłym lub ciemnym. A na obiad z potłuczonymi ziemniakami. Tak robiła bigos moja mama i ja tez tak robie 13 Isabelle Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 03-07-2009 19:42. Posty: 21159 20 grudnia 2011 11:07 | ID: 707904 Przez ten wątek robię bigosik na święta:))))) 14 Isabelle Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 03-07-2009 19:42. Posty: 21159 20 grudnia 2011 11:08 | ID: 707906 Isabelle (2011-12-20 11:07:30)Przez ten wątek robię bigosik na święta:))))) Ale żem cukrzycowa więc dodam mniej przecieru, bez śliwek i zamiast boczku dodam chude mięsko:) A co:)))) 15 emis051 Poziom: Maluch Zarejestrowany: 30-10-2009 10:30. Posty: 706 20 grudnia 2011 11:29 | ID: 707910 Bigos gotuję z kapusty słodkiej i kiszonej, pół na pół. Na wywarze z kości z dużą zawartością mięska, gotuję kapustkę słodką, później wrzucam kiszoną, cebulkę i odrobinę marchewki. Jak się trochę pogotuje dorzucam suszoną śliwkę (dla koloru), mięsko z ugotowanych wcześniej kosci, kiełbaskę. I tak się bigosik gotuje z trzy dni. Na koniec doprawiam solą, pieprzem i niewielką ilością czosnku. Na czwart dzień sprawdzam czy przyprawiony jest dobrze i albo doprawaim dalej albo można już jeść. 20 grudnia 2011 13:21 | ID: 707962 20 grudnia 2011 13:38 | ID: 707972 Mój Małżonek już wczoraj u swojej mamy zjadł cały talerz. Ja obeszłam się zapachem :))) W tym roku sama nie robię bo nie potrafiłabym nie spróbować. 20 grudnia 2011 13:41 | ID: 707977 grzyby jeszcze można dodać, ja nie robię bigosu, bo jakoś nie przepadam. NA studiach dostawałam jako wałówkę od babci w słoiku i nie moge patrzeć na bigos :D 20 grudnia 2011 16:14 | ID: 708083 Dunia (2011-12-19 19:31:51) Ja robię bigos z mieszanej kapusty. Więcej daję kiszonej. Nie lubię bigosu bardzo kwaśnego. Dlatego kapustę po spróbowaniu płuczę. Oddzielnie smażę i duszę mięsko. Najlepiej jak są wszystkie rodzaje mięsa. A już szczytem smaku jest dodać trochę gęsiny lub mięsko przesmażyć na gęsim smalcu. Dodaję śliwki suszone nie wędzone. I dodaję grzyby suszone. Do gotowania kapusty. Potem wszystko do jednego dużego gara i razem podgotuję. Odstawiam na balkon. I na drugi dzień znów podgotuję. Nie robię zżdnych zasmażek .Ale dodaję trochę przecieru pomidorowego. I oczywiście przyprawy . W tym jalowiec. W święta bigos podaję z chlebem zwykłym lub ciemnym. A na obiad z potłuczonymi ziemniakami. Takiego przepisu szukałam:) marteczka (2011-12-19 21:27:46) Co rok to inne smaki:) 20 Isabelle Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 03-07-2009 19:42. Posty: 21159 20 grudnia 2011 17:19 | ID: 708122 Ciocia właśnie dzwoniła, że bigosik już na Święta ma! My robimy w czwartek:)

ona czuje we mnie bigos